Dobra
trasa
Wpadnij z nami
do sąsiadów
Jestem Gryf Wędrowniczek, na wpół polski orzeł, na wpół czeski lew.
Jestem Gryf Wędrowniczek, na wpół polski orzeł, na wpół czeski lew.
Były czasy, kiedy każde miasto i każdy zamek musiały posiadać odpowiednie mury obronne. Chroniły swoich mieszkańców nie tylko przed zwykłymi złodziejami i rabusami, ale także przed dzikimi najeźdźcami lub oddziałami uzbrojonych po uszy żołnierzy. Mury musiały nie tylko niezawodnie i skutecznie chronić ludzi w środku, ale były także wizytówką miasta lub zamku, pierwszą rzeczą, jaką zobaczyli jego goście. Dlatego nie brakowało w nich pięknych zdobionych wież, herbów ich właścicieli lub portretów świętych patronów.
Po wielu stuleciach nadszedł jednak czas, kiedy masywne mury i fosy nie tylko przestały chronić przed nowoczesną bronią, ale zaczęły hamować rozwój i modernizację miast. Najpierw wyburzono bramy, a ulice przedłużono tam, gdzie wcześniej nie było nic. Masywne mury wykorzystano jako tani materiał budowlany lub przekształcano w ściany zwykłych kamienic. Są też miasta, w których dziś nie znajdziemy żadnego śladu po starych murach.
Liczne i piękne przykłady murów miejskich i innych fortyfikacji można znaleźć także na pograniczu polsko-czeskim. Wybierzmy się do nich razem!